Opozycja w Polsce ma przedziwną manierę, która swój rodowód ma zapewne w czasach komuny, a być może jeszcze wcześniejszych. Kablowanie. W szkole najbardziej tępiło się skarżypytę. Nikt nie lubił takiej osoby. Wiedzą to nawet dzieci. W świecie dorosłych donoszenie jest równie podłą czynnością, ale czasem ma ono o wiele głębsze konsekwencje. Nie dziwi mnie wcale, że tzw. obrońcy demokracji stają w obronie Bolka Wałęsy, bo przecież oni są ulepieni z tej samej gliny. Politycy opozycji (PO, Nowoczerskiej, PSL) robią jednak coś o wiele gorszego, bo kablują na Polskę za granicą. O współpracy „polskich” dziennikarzy z zagranicznymi wiedzą wszyscy. Teksty, które ukazują się w zagranicznej prasie są de facto pisane rękami polskich dziennikarzy. W II RP byłaby za to kulka w łeb. Zdrada. A za zdradę innej kary nie było.
http://prawymsierpowym.pl/index.php/2016/04/nie-bedzie-niemiec-plul-nam-w-twarz/
Ostatnio dużo się mówi i pisze o dziennikarzach niemieckiej ZDF, którzy upatrzyli sobie Polskę i bombardują swoich widzów informacjami o Polsce, z których to informacji mogą się Niemcy dowiedzieć, że u nas to co najmniej druga Białoruś. Obiektywizm niemiecki jest znany nie od dziś. Troska Niemców też nie jest nowością. Dlaczego jednak z takim natężeniem powstają reportaże i teksty nieprzychylne Polsce? Kto ma w tym interes? Zawsze najgłośniej krzyczą ci, którzy najwięcej tracą, a widać wyraźnie, że Niemcy kilka miesięcy temu powoli zaczęli tracić wpływy w Polsce. Ten atak z ich strony w ogóle nie powinien dziwić, udział w nim niektórych Polaków również, ale jego bezczelność może szokować. Tak się zastanawiam, po jaką cholerę Niemcy interesują się komunikatem biskupów polskich do wiernych? Ich powinien interesować jedynie list biskupów polskich do niemieckich, gdzie Polacy pokazali, że są o lata świetlne przed nimi jeśli idzie o poziom moralny. A jakakolwiek krytyka ze strony Niemiec polskiej moralności jest po prostu kpiną. Niemcy to ostatni kraj, który w tej dziedzinie powinien mieć cokolwiek do powiedzenia. A jak widać roszczą sobie takie prawo.
Uchodźcy zalewają Europę, bo Niemcy zgodziły się na taką politykę. To jest realny problem. Ale oczywiście łatwiej zajmować się czyimś podwórkiem. Dziennikarze i politycy niemieccy zachowują się jak wścibski sąsiad, który non stop podgląda wszystkich naokoło, nie zauważając, że jego żona zerka lubieżnym wzrokiem na kogo się da, a dorastająca córka ma problemy z utrzymaniem cnoty. Niemcy widzą problem nie tam, gdzie on naprawdę istnieje. Nie widzą gigantycznego problemu u siebie, a może nie chcą go zauważyć. Absolutnym skandalem jest to, że często są inspirowani przez kogoś z Polski (dziennikarzy, polityków). Jakie mają Państwo pomysły na to, co zrobić z tymi delikwentami, którzy działają na szkodę Polski? A może wysłać ich do naszych sąsiadów? Ta propozycja jest oczywiście łagodna, ale liczę na Państwa podpowiedź. A zatem…
