prawymsierpowym.pl prawymsierpowym.pl
168
BLOG

Bez dobrej zmiany w urzędach

prawymsierpowym.pl prawymsierpowym.pl Polityka Obserwuj notkę 1

Dobra zmiana jest dobrą zmianą i nie ukrywam, że z wielu powodów popieram ją i wspieram jak tylko mogę. Dobra zmiana mogłaby być jednak lepsza, gdyby wykonano parę, koniecznych moim zdaniem, ruchów. Najmniej podoba mi się dobra zmiana w urzędach, gdzie dużo do powiedzenia mają ci, którzy rządzili wcześniej. Byłem kilka lat pracownikiem urzędów i wiem co piszę. Spotkałem wiele osób przyspawanych do swoich stołków, którzy za nic w świecie nie zmieniliby swojej ciepłej posadki. Dlaczego? Ano dlatego, że praca w urzędzie to mało roboty, a dość pokaźne wiktuały. Od razu zastrzegam, że zastrzeżone dla dość wąskiej grupki.

http://prawymsierpowym.pl/index.php/2016/08/bez-dobrej-zmiany-w-urzedach/

Nie jest prawdą, że wszyscy urzędnicy są pączkami pływającymi w maśle. Duża część z nich wegetuje i nie wychyla się ze swoich kanciap, byle tylko nikt nie zauważył ich obecności. Boją się utraty pracy, choć nie zdają sobie sprawy z tego, że gdzie indziej mogliby mieć dużo lepiej. Boją się stracić pracę, w której otrzymują 2000 – 2500 zł brutto. Ale w urzędach strach jest niemal powszechny, ponieważ jeszcze bardziej boją się ci, którzy zarabiają 5000 zł brutto, a najbardziej tacy, którzy zarabiają 5000 i wzwyż. Bo ci mają najwięcej do stracenia.

Pracy w urzędzie nie ma za wiele. A im ktoś mówi, że ma jej więcej, tym bardziej kłamie. Oczywiście są wyjątki od tej reguły, ale na ogół jest tak jak piszę. W urzędach co najmniej połowa urzędników jest zbędna. Pozoracja to bodaj najbardziej rozpowszechniony termin w urzędach. Wygląda to tak, że pracodawca udaje, że płaci, a pracownik udaje, że pracuje. Układ nie do końca zdrowy, ale akceptowalny przez obie strony.

Gdzie szukać oszczędności? Na pewno w urzędach. Pamiętam te niekończące się godziny oczekiwania na pracę. Łaknąłem pracy jak kania dżdżu. Bo ile można siedzieć i przeglądać strony internetowe? Czy o to chodzi w pracy, żeby nie pracować, tylko zajmować się czymś innym? Robiłem też sporo innych rzeczy: czytałem książki, gazety. Tak, byłem niepotrzebny, choć na początku próbowałem się wykazać. Po kilku próbach zostałem wygaszony, zatem pozostało mi trwać. No a potem pracodawca się zlitował nade mną i przymusił mnie do odejścia, bo dowiedział się, że prowadzę akcję dywersyjną przeciwko Ewie Kopacz i spółce. Ilu dzisiaj jest dywersantów, trudno zliczyć, a ze swojego podwórka znam przynajmniej kilkadziesiąt osób, choć wcale nie zależy mi na tym, żeby ich pozbawić pracy.

Dziwię się, że do akcji Rodzina 500+ zaangażowanych zostało wielu nowych urzędników. Wystarczyło, żeby do roboty zostali zagnani ci, którzy pracowali tam do tej pory. Im dany urzędnik wyższego szczebla więcej mówi, że w jego dziale jest dużo pracy, tym bardziej pewne, że mija się z prawdą, a prawda jest taka, że chce wymusić na pracodawcy zatrudnienie kogoś nowego, w domyśle swojego znajomego. W urzędzie bardzo łatwo jest osiągnąć stan, w którym nagle okazuje się, że potrzebny jest nowy pracownik. Bułka z masłem. Rozrost administracji nie jest spowodowany nagłym przypływem pracy, ale fatalną, niekontrolowaną organizacją tej pracy.

Zapowiadało się, że zmiany w urzędach będą dość dotkliwe, a okazuje się, że tak niestety nie jest. Piszę to z bólem, ponieważ przez odpowiednią politykę kadrową w urzędach można zaoszczędzić sporo pieniędzy. A co z urzędnikami, którzy straciliby pracę? Nie oszukujmy się, wielu z nich to osoby, które już mogłyby być na emeryturze. Wielu z nich to osoby, które bez trudu poradzą sobie na rynku pracy. Ale przede wszystkim trzeba pozbyć się osób, które przez lata decydowały o tym, że dany urząd stale potrzebował nowych ludzi. Swoich ludzi.

Fenomenem jest to, że w dobie pełnej komputeryzacji potrzebnych jest coraz więcej urzędników. Coś tu jest nie halo. Ktoś nad tym nie panuje. A przekonany jestem, że gdy ktoś jednak zapanuje nad tym urzędniczym państwem w państwie, może okazać się kreatorem nowego, lepszego wizerunku urzędników w Polsce.

Autor prywatnego bloga o mocno prawicowym zabarwieniu. Tym różnię się od innych blogerów, że publikuję wyłącznie własne teksty, ewentualnie teksty, które nigdzie indziej się nie ukazały. Oczywiście są promocje książek, które pewnie gdzieś się ukazały, ale jeśli chodzi o teksty (polityczne, historyczne, fraszki, przegląd tygodnia) to są wyłącznie mojego autorstwa. Blog mocno prawicowy dla tych co serce mają po prawej stronie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka